O Melancholii ludzie opowiadali zawsze i zawsze ją odczuwali. Inaczej tylko, w zależności od czasów, na nią mówiono. Pascala przeraziła wiekuista cisza nieskończonych przestrzeni a było to bezpośrednie odniesienie do przestrzeni Kartezjańskiej. Takie samo odczucie, gdy spojrzymy głębiej wstecz, możemy znaleźć i u Augustyna, i u Seneki. Współczesność wrzuciła je do jednego worka i nazwała obraźliwie filozofią. Ale przecież przez wieki wszystko co istotne tak było nazywane. Od niedawna (bo czym jest 200 lat na przestrzeni dziejów?) znajdujemy te same odczucia u Słowackiego, Malczewskiego, Borgesa, Kierkegaarda czy Sartre’a. Tu mówimy z kolei o literaturze. Ale przecież jest to taka sama próba opisu niedającego się do końca uchwycić braku, która towarzyszyła filozofom, tylko w innym języku odmalowana. W bliższej nam metaforyce życia, trwania, pustki, labiryntu, powrotów i marzeń. Bez całego, rzadko już rozumianego arsenału mitów chrześcijańskich i klasycznych. Kropkę nad i w najnowszym z języków, języku współczesnego materializmu okraszonego konsumpcjonizmem stawia antropologia, głównie antropologia codzienności, bo co innego jak autentyczność i chwilowość jest dla nas dzisiaj równie cenne?
Teza przyświecająca spotkaniu nie wydaje się więc kontrowersyjna, choć nie wszyscy z pewnością zgodzą się z niektórymi przykładami. A będzie ich wiele. Za pomocą słów i przykładów będziemy się starali zobrazować coś co nie jest wysławialne. Bo język, jako narzędzie komunikacji jest z założenia instrumentem technicznym, przeznaczonym do ścisłego zamykania rzeczywistości w jednoznaczne ramy (tak twierdził m.in. Kołakowski). Język poezji, literatury, czy sztuki, o! to już jednak zupełnie inna rzecz! O tym języku (i w miarę możliwości w nim także) będzie spotkanie. I o tym, co ten język tak naprawdę wyraża, co opowiada.
____
21.10 (sobota)
godz. 17:30-18:30
Osiedle Jazdów
Rotacyjny Dom Kultury (3/18)
___
Prowadzący:
Łukasz Hrynkiewicz